Ta strona jest niczym wyspa.. ... wyspa o nazwie Słodka 1. Chcemy by była ona dla Ciebie zbiorem wiedzy i ciekawostek na temat cukrzycy typu 1
poniedziałek, 25 grudnia 2017
piątek, 15 grudnia 2017
Wybór Matki Diabetyka
"Większość kobiet zostaje matką przez przypadek, niektóre zostają matkami z wyboru albo z powodu presji społecznej, jeszcze inne bo tak wypada.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak wybierana jest matka dla dziecka z cukrzycą?
Ja wyraźnie widzę oczyma wyobraźni jak Bóg unosząc się nad ziemią precyzyjnie i dokładnie dokonuje takiego wyboru według swojego dogłębnego rozeznania i za przyczyną dobrze wyważonych decyzji.
A obserwując, prosi Anioła o dokonanie wpisów do ogromniastej Księgi Życia.„Armstrong, Beth. Syn. Patron: św. Mateusz”„Forrest, Marjorie. Córka. Patronka: św Cecylia.”„Rutledge, Carrie. Bliżnięta. Patron: św Gerard. On już przywykł do profanacji.” W końcu podaje następne imię Aniołowi i uśmiecha się:
„ Daj jej dziecko z cukrzycą”.
Anioł zafrapowany pyta:
„Dlaczego właśnie jej, Panie Boże? Przecież jest taka szczęśliwa!”
„Właśnie dlatego!”, uśmiechnął się Pan Bóg, „Czy mógłbym dać dziecko z cukrzycą matce, która nie wie co to śmiech? To byłoby zbyt okrutne!”
„ Ale czy posiada ona dość cierpliwości?” – pyta Anioł.
„ Wcale nie chcę aby miała zbyt dużo cierpliwości, w przeciwnym wypadku utonie w morzu zbytniego użalania się nad sobą i desperacji. Jak tylko szok i niechęć przeminą , poradzi sobie.
Obserwowałem ją dzisiaj długo. Ma w sobie to poczucie własnego ja i potrzebną jej niezależność, które są cechami tak bardzo rzadkimi a potrzebnymi matce.
Bo widzisz - dziecko, które ode mnie otrzyma ma swój własny świat. To ona musi sprawić aby nauczyło się w nim żyć, a to nie jest wcale łatwe”
„Ale Panie, nawet nie jestem przekonany czy ona w Ciebie wierzy!”
Bóg uśmiechnął się ponownie.
„ To drobiazg. To się da naprawić. Jestem przekonany że właśnie ta kobieta jest naprawdę stworzona do tego zadania. Ma w sobie akurat tyle egoizmu ile trzeba”
Na to Anioł nie posiada się ze zdumienia: „Egoizmu?? Czy to naprawdę aż taka zaleta?"
Bóg na to spokojnie przytakuje.
„ Jeżeli od czasu do czasu nie będzie potrafiła odseparować się od swojego dziecka, nie przetrwa. Tak, jestem pewny że to właśnie ta, którą obdaruję tym co nie zawsze perfekcyjne będzie.
Jednakże nie wie ona jeszcze o tym, że właściwie należy jej zazdrościć gdyż pozwolę jej dostrzec wyraziście rzeczy widoczne dla oka mojego: ignorancję, okrucieństwo, uprzedzenia.. ale jednocześnie pozwolę jej wznieść się ponad to wszystko.
Nigdy nie będzie sama. Będę przy niej w każdej minucie każdego dnia przez całe jej życie, ponieważ wykonuje ona swoje zadnie na miarę Boga z taką determinacją, jakby stała tu przy mnie."
„ A jakiego jej patrona przydzielimy?”
-spytał Anioł , a jego pióro zawisło w powietrzu.
A na to Pan Bóg z uśmiechem:
„ Wystarczy jej spojrzeć w lustro”!
...
Tekst by: Erma Bombeck
Tekst by: Erma Bombeck
wtorek, 14 listopada 2017
sobota, 11 listopada 2017
Tak, cukrzyca typu 1 skraca dzieciństwo ...
Cukrzyca typu 1 u dzieci skraca im dzieciństwo a rodzicom rani serce.
Mały wycinek z życia, o którym zdrowe dzieci i ich rodzice nie mają pojęcia, bo ich to nie dotyka.
Mały wycinek z życia, o którym zdrowe dzieci i ich rodzice nie mają pojęcia, bo ich to nie dotyka.
"Byłam dziś z Zuzią (3latka)u znajomej. Mała bawiła się w najlepsze i mowi "Mamuś,ty idź do domu,ja będę spać u cioci"."Ale corciu,ciocia nie umie ci dać insulinki"."Mamuś,to ja nie bede nic jadła"... Kur...ryczę jak głupia. Nienawidze tego choróbska!!(cukrzycy typu 1)"
Publikacja za zgodą autorki
Publikacja za zgodą autorki
sobota, 28 października 2017
Słowa Matki cukrzyka typu 1 skierowane do Decydentów
Chciałabym
zwrócić uwagę, na problem jakim jest orzecznictwo o niepełnosprawności względem
dzieci chorych na nieuleczalną (na dzień dzisiejszy) chorobę jaką jest CUKRZYCA
TYPU1.
Jak Państwu
wiadomo, są dwa rodzaje orzecznictwa powiatowe i odwoławcze wojewódzkie
orzekające o stopniu niepełnosprawności (NFZ) oraz wydawane przez Poradnie
Psychologicno-Pedagogiczne (Oświata). Każde orzeczenie, na pozór oparte na
literze prawa jest zdaniem Rzecznika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych wydawane
na podstawie przedmiotowej i autonowmicznej oceny pacjenta.
Nie chcę porównywać dzieci z porażeniem mózgowym, autyzmem , chorobą aspergera czy niewidome, które posiadają orzeczenia o nauczaniu specjalnym w przygotowanych do tego zadania placówkach, choć czasami uczęszczają do szkął ogólnych z przyznanym i opłaconym asystentem nauczyciela. Mój syn na pozór zdrowy , niestety jest nieuleczalnie chory, ale ze względu na ukrytą niepełnosprawność jest omijany i odsówany od przyznania mu pomocy w nauce podstawowach czynności w jego życi jakimi są przeliczanie dawki insuliny względem uprzednio przygotowanego i zbilansowanego posiłku, wymiany wkłucia, czy podania sobie w odpowiedni sposób leku (insuliny) podtrzymującego go przy życiu. Mój syn ma tylko mnie, nie ma możliwości korzystania z pomocy asystenty czy zwykłej pomocy nauczyciela, ponieważ prawo omineło jego schorzenie. Insulina znajdująca się w nierozsądnych rękach może stać się śmiertelną bronią. Przykładem były liczne próby samobójcze (przedawkowanie insuliny) podejmowane przez dzieci i młodzież szkolną.
Dlaczego uczący się DIABETYK nie ma ustawowo zapewnionej opieki zdrowotnej połąconej z zapewnieniem bezpieczeństwa podczas zajęć szkolnych ? Niejednokrotnie uczeń jest pośrednio lub bezpośrednio zmuszony do zmiany szkoły lub przedszkola ze względu na brak chęci pomocy diabetologicznej.
Dlaczego pytam ?
Wiem , że życie mojego dziecka nie jest łatwe i lekki. Tak, nikt nie mówił że życie bedzie łatwe, ale nikt też nie mówił, że trzeba mojemu i innym chorym na cukrzyce typu 1 dzieciom to życie dla swojego własnego spokoju utrudniać. Ja jako matka walczę w dzień i w nocy o to, by moje dziecko mogło w miare możliwości tak jak inne zdrowe dzieci beztrosko żyć. Pozostawiając syna bez opieki, jest on narażony na uszczerbek na zdrowiu lub nawet na utratę życia. Ten sam stan rzeczy dotyczy każdego, kto przejmuje odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa mojemu dziecku, co wyraźnie ujęte jest w ustawie o szkolnictwie. Kim my jesteśmy wobec siebie, że nie stać nas na odrobinę empatii. Czy przymusowy, ustawowy nakaz opieki nad dzieckiem chorym na cukrzycę w placówkach edukacyjnych coś zmieni, jeżeli dobrowolnie nikt sie do tego nie kwapi ? Czy musimy walczyć artykułami, paragrafami czy punktami ustaw i rozporządzeń, żeby ktoś na nas spojrzał ?
Ten obywatel, który jest dzisiaj dzieckiem, będzie dla nas jutro filarem narodu , może być też jego obciążeniem ale tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją będziemy go dzisiaj dyskryminować i na nim oszczędzać.
Dziecko chore na cukrzycę typu 1 nie jest odpadem produkcyjnym czegoś tam, tylko żywym człowiekiem, młodym człowiekiem o którego Państwo Polskie tak „walczy” .
Tej nieuleczalnej choroby nie nabył na wniosek i nie stał po nią w kolejce.
Pokornie ją znosi a my, obywatele RP, Decydenci i wszyscy od których zależy nasze prawo mamy obywatelski obowiązek pomóc tym dzieciom w pokonywaniu trudności życia codziennego, a nie bezmyślnie i celowo stawiać im przeszkody.
Liczę na rozwagę i pozytywne podejście do tego bardzo ważnego problemu społecznego jakim jest cukrzyca typu 1 u dzieci.
Nie chcę porównywać dzieci z porażeniem mózgowym, autyzmem , chorobą aspergera czy niewidome, które posiadają orzeczenia o nauczaniu specjalnym w przygotowanych do tego zadania placówkach, choć czasami uczęszczają do szkął ogólnych z przyznanym i opłaconym asystentem nauczyciela. Mój syn na pozór zdrowy , niestety jest nieuleczalnie chory, ale ze względu na ukrytą niepełnosprawność jest omijany i odsówany od przyznania mu pomocy w nauce podstawowach czynności w jego życi jakimi są przeliczanie dawki insuliny względem uprzednio przygotowanego i zbilansowanego posiłku, wymiany wkłucia, czy podania sobie w odpowiedni sposób leku (insuliny) podtrzymującego go przy życiu. Mój syn ma tylko mnie, nie ma możliwości korzystania z pomocy asystenty czy zwykłej pomocy nauczyciela, ponieważ prawo omineło jego schorzenie. Insulina znajdująca się w nierozsądnych rękach może stać się śmiertelną bronią. Przykładem były liczne próby samobójcze (przedawkowanie insuliny) podejmowane przez dzieci i młodzież szkolną.
Dlaczego uczący się DIABETYK nie ma ustawowo zapewnionej opieki zdrowotnej połąconej z zapewnieniem bezpieczeństwa podczas zajęć szkolnych ? Niejednokrotnie uczeń jest pośrednio lub bezpośrednio zmuszony do zmiany szkoły lub przedszkola ze względu na brak chęci pomocy diabetologicznej.
Dlaczego pytam ?
Wiem , że życie mojego dziecka nie jest łatwe i lekki. Tak, nikt nie mówił że życie bedzie łatwe, ale nikt też nie mówił, że trzeba mojemu i innym chorym na cukrzyce typu 1 dzieciom to życie dla swojego własnego spokoju utrudniać. Ja jako matka walczę w dzień i w nocy o to, by moje dziecko mogło w miare możliwości tak jak inne zdrowe dzieci beztrosko żyć. Pozostawiając syna bez opieki, jest on narażony na uszczerbek na zdrowiu lub nawet na utratę życia. Ten sam stan rzeczy dotyczy każdego, kto przejmuje odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa mojemu dziecku, co wyraźnie ujęte jest w ustawie o szkolnictwie. Kim my jesteśmy wobec siebie, że nie stać nas na odrobinę empatii. Czy przymusowy, ustawowy nakaz opieki nad dzieckiem chorym na cukrzycę w placówkach edukacyjnych coś zmieni, jeżeli dobrowolnie nikt sie do tego nie kwapi ? Czy musimy walczyć artykułami, paragrafami czy punktami ustaw i rozporządzeń, żeby ktoś na nas spojrzał ?
Ten obywatel, który jest dzisiaj dzieckiem, będzie dla nas jutro filarem narodu , może być też jego obciążeniem ale tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją będziemy go dzisiaj dyskryminować i na nim oszczędzać.
Dziecko chore na cukrzycę typu 1 nie jest odpadem produkcyjnym czegoś tam, tylko żywym człowiekiem, młodym człowiekiem o którego Państwo Polskie tak „walczy” .
Tej nieuleczalnej choroby nie nabył na wniosek i nie stał po nią w kolejce.
Pokornie ją znosi a my, obywatele RP, Decydenci i wszyscy od których zależy nasze prawo mamy obywatelski obowiązek pomóc tym dzieciom w pokonywaniu trudności życia codziennego, a nie bezmyślnie i celowo stawiać im przeszkody.
Liczę na rozwagę i pozytywne podejście do tego bardzo ważnego problemu społecznego jakim jest cukrzyca typu 1 u dzieci.
(wstawione za zgodą autorki listu)
wtorek, 24 października 2017
Z życia małego diabetyka wzięte - orzecznictwo
Taka sytuacja dzisiaj..rozmowa Zosi (7 lat)
Ja..wiesz Zosiu 8 listopada stajemy przed komisją lekarską w sprawie Twojego orzeczenia....
Zosia..a co będzie mamo jak znów pani doktor nie przyzna mi tego punktu?
Ja..odwołamy się do Poznania
Zosia..a jak tam nie dostaniemy,co wtedy będzie, z czego będziemy żyć?
Ja...Zosiu to wtedy mama będzie musiala wrócić do pracy
Zosia..ale ja mam dopiero 7 lat..kto mi pomoże jak Ciebie nie będzie. ..ja jestem chora na cukrzycę i potrzebuje Ciebie 😢😢
(Publikacja za zgodą autora)
Anomalia polskiego orzecznctwa. W świetle prawa wszyscy są równi, więc bezprawne jest robienie różnic i przyznawanie jednym dzieciakom chorym na cukrzycę typu 1 punktu 7 w orzeczeniu do 16 roku życia w wieku np. 5 lat , a innym przyznawanie na rok lub pozbawianie ich opieki rodzica związanej z nieuleczalną chorobą w wieku 5,6, 10,12 lat.
Jak się ma bezwzględna walka o dziecko nienarodzone do dyskryminacji dzieci niepełnosprawnych ?
Anomalia polskiego orzecznctwa. W świetle prawa wszyscy są równi, więc bezprawne jest robienie różnic i przyznawanie jednym dzieciakom chorym na cukrzycę typu 1 punktu 7 w orzeczeniu do 16 roku życia w wieku np. 5 lat , a innym przyznawanie na rok lub pozbawianie ich opieki rodzica związanej z nieuleczalną chorobą w wieku 5,6, 10,12 lat.
Jak się ma bezwzględna walka o dziecko nienarodzone do dyskryminacji dzieci niepełnosprawnych ?
piątek, 20 października 2017
Cukrzyca Typu F , kto na nią choruje ?
W niemieckim czasopiśmie dla diabetyków ukazał się ciekawy artykuł na temat cukrzycy typu F.
Oto jego tłumaczenie :
Tłumaczenie : Joanna Ernest, Andrzej Sekuła i Anna Szczepańska
Oto jego tłumaczenie :
Jeśli ktoś choruje na
cukrzycę – chorują z nim jego przyjaciele i rodzina.
Najbliżsi nazywani są dlatego
„Typem F”.
Matka, przyjaciółka i
małżonek opowiadają tutaj, jak z tą chorobą czują się ich bliscy.
Typ F - co to w ogóle jest?
Nie jest to nowy typ
cukrzycy, lecz tak nazywa się na forach internetowych i w kręgach zawodowych
ludzi z otoczenia cukrzyków –
„Nie chodzi tutaj o chorobę, lecz o wyzwanie” – mówi psychodiabetolog Klaus-Martin Rölver z Centrum Cukrzycowego w
Quakenbrück. Jest to najczęściej wyczerpujące, często przerażające zadanie dla
najbliższych.
Jak pokazało badanie o nazwie
DAWN2, prawie połowa osób pytanych uważa swoich najbliższych za duże
obciążenie. Czują się oni także niepewni i bezradni w kontaktach z nimi.
Najbardziej boją się oni sytuacji
wystąpienia hipoglikemii” – mówi Klaus-Martin Rölver.
Jakie jest to naprawdę
uczucie strachu opowiada nam matka Yvonne Behrend z Peine, która kilka razy w
nocy musi wstawać, żeby zmierzyć poziom cukru we krwi swojemu synowi,
Leanderowi. „To jest bardzo męczące w dłuższej perspektywie”, mówi nam ekspert
Rölver.
Niekiedy diabetycy denerwują swoich najbliższych zmianami nastroju lub
agresywnością z powodu niskiego poziomu cukru we krwi. „Trzeba tutaj zrozumieć,
że mózg nie działa prawidłowo w przypadku znacznego niedoboru cukru” wyjaśnia
Rölver. Również komplikacje z powodu niedoboru cukru i strach przed jedo
następstwami, są bardzo obciążające.
Sabrina Lutter z Stadthagen była świadkiem jak jej przyjaciółka zapadła w
śpiączkę cukrzycową. Podobnie Rolf Haug z Gröbenzell zmienił sposób żywienia w
trosce o swoją żonę.
Ale zbyt duża nadopiekuńczość może być postrzegana przez diabetyka jako
protekcjonalizm/protekcjonalność, ostrzega Rölver. Ciągła opieka nad chorym
może nadszarpnąć taki związek.
Klaus-Martin Rölver zaleca krewnym cukrzyków branie uczestnictwa w
specjalnych szkoleniach, skierowanych właśnie do nich. Odbywają się one w
specjalistycznych punktach diabetologicznych.
„Najchętniej chciałabym być
zawsze blisko Leandra”.
- Yvonne Behrend: „Gdy mój
syn czuje się źle, ja także czuję się wtedy źle. Cierpi na cukrzycę od 4 lat.
Radzimy sobie z nią dość dobrze.
Jednak gdy Laender ma infekcję – a to zdarza się dość często – cukry
zaczynją szaleć. Nie mogę spać, wstaję co najmniej 3 razy w nocy, żeby zmierzyć
mu poziom cukru. Na szczęście mój mąż jest spokojniejszy i pomaga odzyskać mi
równowagę. Leander chodzi teraz do szkoły i ma tam dobrą opiekunkę. Mimo to
zawsze jestem dostępna pod telefonem. Musiałam w tej sytuacji zrezygnować z
pracy fryzjerki i teraz pracuję wspólnie z mężem w firmie developerskiej. Nie
umiałabym odpuścić. Nie mogę Leandrowi tak po prostu pozwolić pójść na
urodziny…Kto będzie w stanie policzyć mu węglowodany i podać odpowiednią
dawkę insuliny? Najchętniej chciałabym być zawsze blisko Leandra. Oczywiście
zastanawiam się nad przyszłością. O dalszych szkołach i edukacji… Jeszcze wiele
spraw nas czeka.”
„To było straszne widzieć
swoją najlepszą przyjaciółkę w takim stanie.” Sabrina Lutter: „Znamy się z Lisą
od 13.roku życia. W szkole cukrzyca Lisy nie rzucała się w oczy. Śpiew, taniec,
dobra zabawa – wszystko to było możliwe także z cukrzycą. Gdy poszłyśmy na
studia do Kassel, zamieszkałyśmy razem. Zauważyłam wtedy, że Lisa odpuściła
sobie troskę o swoją cukrzycę. Przed trzema laty poczuła się bardzo źle. Lisa
miała trudności z oddychaniem. Ja zadzwoniłam szybko po pogotowie. Lekarz
zalecił jej wtedy tylko odpoczynek. Kiedy zajrzałam później do jej pokoju –
była nieprzytomna. Zadzwoniłam pod numer alarmowy 112, następnie błagałam sanitariuszy, żebym mogła
pojechać razem z nią do szpitala. Nie mogłam przecież zostawić Lisy samej.
Było to straszne widzieć ją w śpiączce. Następnego dnia Lisa przeprosiła mnie i
podziękowała mi za uratowanie jej życia. Okazało się, że dwa dni nie robiła
sobie zastrzyków (nie podawała insuliny). Na szczęście Lisa teraz znacznie
lepiej zajmuje się swoją chorobą. Zrobiłyśmy sobie wtedy tatuaże. Przyjaźń jest
też „pod skórą”. W międzyczasie przeprowadziłyśmy się do innych miast, ale
nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami”.
„Gertraud, czy
wzięłaś już swoją tabletkę?”
„Trzy lata temu moja żona poczuła się słabo i bez siły. Poszła wtedy do
swojej lekarki. Diagnoza – cukrzyca typu 2. Getraud była zszokowana i ja także.
Ale nie pozwoliliśmy by nas to złamało. Zaczęliśmy zbierać informacje o
chorobie, zmieniliśmy sposób odżywiania, częściej wychodziliśmy na spacery.
Krótko po tym udało nam się zgubić także parę kilogramów. Poczuliśmy się lepiej.
We dwójkę jest raźniej walczyć z taką chorobą. Często ja robię zakupy i
unikam słodkich rzeczy, żeby „nie kusić” tym Getraud. Kiedy gotuję w kuchni to
nie przygotowuję schabu, lecz coś naprawdę zdrowego.
Nie rozmawiamy wcale tak dużo o cukrzycy, po prostu zdrowiej żyjemy, na
ile nam się udaje. Jedyną rzeczą o jaką czasem zapytam Getraud, to czy wzięła
już swoje tabletki. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze mogli przez wiele
lat, mimo cukrzycy, robić to, co dla nas jest ważne, czyli pielęgnować ogród,
podróżować, żeglować. Chciałbym, żeby nasz zdrowy styl życia się opłacił i
Getraud nie musiała brać zastrzyków z insuliny oraz że nie rozwiną się żadne
powikłania. Tego obawiałbym się najbardziej.”
Tłumaczenie : Joanna Ernest, Andrzej Sekuła i Anna Szczepańska
niedziela, 15 października 2017
Orzecznicy bez kwalifikacji i ich orzeczenia
Od dłuższego
czasu można zaobserwować zjawisko patologicznej niewiedzy grup orzekających o
niepełnosprawności, na temat, w tym wypadku choroby o nazwie cukrzyca typu 1.
Rodzice małych diabetyków swoim życiem odciążają chory system. Dbają nie tylko o dziecko w ramach rodziecielskiego obowiązku, ale zastępują w codziennej walce z cukrzycą lekarzy diabetologów, pediatrów, dermatologów,pielęgniarki, psychologów (których i tak jest jak na lekarstwo), dietetyków i można by było wymieniać kogo jeszcze zastępują ale nie o to chodzi.
Rodzice tych nieuleczalnie chorych dzieci w dzień i w nocy idą za swoim dzieckiem po linie, bo są jego zabezpieczenem. Tak, cukrzyca choć przez wielu pięknie koloryzowana i sprowadzana do rangi przyjaciółki jest nieustannę walką i tańcem na linie. To rodzic jest liną zabezpieczającą kiedy dziecko traci równowagę i wpada w hipoglikemie (niski stan cukru we krwi). On też ratuje swoją pociechę od uszczerbku na zdrowiu przy hiperglikemii (wysoki stan cukru we krwi) doprowadzając odpowiednimi dawkami insuliny do bezpiecznego stanu.
Rodzice małych diabetyków swoim życiem odciążają chory system. Dbają nie tylko o dziecko w ramach rodziecielskiego obowiązku, ale zastępują w codziennej walce z cukrzycą lekarzy diabetologów, pediatrów, dermatologów,pielęgniarki, psychologów (których i tak jest jak na lekarstwo), dietetyków i można by było wymieniać kogo jeszcze zastępują ale nie o to chodzi.
Rodzice tych nieuleczalnie chorych dzieci w dzień i w nocy idą za swoim dzieckiem po linie, bo są jego zabezpieczenem. Tak, cukrzyca choć przez wielu pięknie koloryzowana i sprowadzana do rangi przyjaciółki jest nieustannę walką i tańcem na linie. To rodzic jest liną zabezpieczającą kiedy dziecko traci równowagę i wpada w hipoglikemie (niski stan cukru we krwi). On też ratuje swoją pociechę od uszczerbku na zdrowiu przy hiperglikemii (wysoki stan cukru we krwi) doprowadzając odpowiednimi dawkami insuliny do bezpiecznego stanu.
Właśnie ci rodzice,
walczący o swoje dzieci (co nie zmienia stanu faktycznego, że są one
obywatelami polskimi) są KARANI przez niewykwalifikowane osoby mające prawo w
swoich rękach. Duża część komisji orzekających o niepełnosprawności nie ma
zielonego pojęcia o tym, z czym w codziennym życiu borykają się rodzice tych
nieuleczalnie chorych dzieciaków. Za to, że z maksymalnym poświęceniem stojąc
dzień i noc na cukrzycowej straży, będąc 168 godzin w tykodniu w gotowości
dostają kopniaka od orzeczników, decydentów i nieświadomego powagi choroby
społeczeństwa.
Są oczywiście
grupy orzekające o niepełnosprawności, które bez upokorzeń i komplikacji, na
podstawie obowiązującego prawa, uznają nie tylko niepełnosprawnść, ale i
potrzebę opieki do 16 roku życia dziecka. Ten fakt wyraźnie wskazuje na problem
jakim jest brak kompetencji-kwalifikacji orzeczników, albo negatywne
nadużywanie przez nich władzy.
Może by tak
orzecznicy zastanowili się nad tym ile zdrowia kosztuje całodobowa,
całotygodniowa, całomiesięczna ... bez urlopu i odpoczynku opieka nad
nieuleczalnie chorym dzieckiem ?
Zapraszam każdego, kto uważa, że słowa te są niezgodne z prawą o poświęcenie swojego wolnego czasu i zającie się malym np. trzyletnim, pięcioletnim albo trzynastoletnim dzieckiem z cukrzycą
typu 1 przy wynagrodzeniu 1,97 zł na godzinę bez prawa do urlopu lub przerwy. Wtedy będą mogli orzekać o ich chorobie i ich potrzebach opiekuńczych i pielęgnacyjnych.
CUKRZYCA NIE TRWA OD 8:00 DO 16:00 , ona jest zawsze i działa bez schematu, podstępnie.
Zapraszam każdego, kto uważa, że słowa te są niezgodne z prawą o poświęcenie swojego wolnego czasu i zającie się malym np. trzyletnim, pięcioletnim albo trzynastoletnim dzieckiem z cukrzycą
typu 1 przy wynagrodzeniu 1,97 zł na godzinę bez prawa do urlopu lub przerwy. Wtedy będą mogli orzekać o ich chorobie i ich potrzebach opiekuńczych i pielęgnacyjnych.
CUKRZYCA NIE TRWA OD 8:00 DO 16:00 , ona jest zawsze i działa bez schematu, podstępnie.
piątek, 6 października 2017
Zamienię cukrzycę z dopłatą na normalne życie..... Ktoś chętny ?
Może się to komuś nie spodoba, może i ktoś będzie mnie
oceniał, może ktoś powie, że mam nie po kolei w głowie, może jeszcze inny
powie, że demonizuje, może…
Mój 5 letni syn 29.09.2016 r dostał dożywotni wyrok,
wyrok najgorszy – dostał wyrok dożywotniego życia z cukrzycą typu 1. Tak zaraz
ktoś powie, ale są gorsze białaczka i inne groźne, śmiertelne choróbska, ale
dla mnie jako dla matki to nie pocieszenie, że to tylko ct1. To aż ct1. To
ciągłe życie w strachu obudzi się czy się nie obudzi. Ja tu nie mówię o nocach
gdzie jest mały, kiedy to ja nie śpię bądź mam szatkowany sen, ja tu mówię o
przyszłości. W TV i gazetach nie ma przypadków osób, które zasypiają i już się
nie budzą, bo nie poczuły spadku cukru. A niestety bardzo dużo osób umiera. Tak
wiele osób umiera w XXI wieku, wieku techniki. Tak są systemy monitoringu i co
z tego? One kosztują i to nie mało. Ok mnie teraz na to stać i moje dziecko to
ma. Ale nie wiem czy będzie mnie na to stać za 5 czy 10 lat. Mnie stać, ale ile
osób nie stać. Mnie jako matce serce się rozpada na miliardy kawałków jak
czytam: „ chciała bym Libre czy CGM dla dziecka ale nie mam z czego kupić”.
Jaki ten świat jest niesprawiedliwy.
Dlatego stwierdzam, że cukrzyca typu 1 jest chorobą dla bogatych, bo ich
stać na zapewnienie sobie tego wszystkiego, a przede wszystkim większego
bezpieczeństwa. Ok ktoś może powiedzieć to niech te osoby pójdą do pracy,
zmienią na lepszą. Tylko ja się pytam jak? Jak? Jak te osoby często koczują w
przedszkolach, szkołach, bo nikt nie chce się zająć ich dzieckiem, nie chce
pomóc!! Mamy XXI wiek a mam wrażenie, że
takie cechy jak człowieczeństwo, bezinteresowność, dobroć, chęć niesienia
pomocy drugiemu człowiekowi niestety są 100 lat za murzynami w naszym kraju.
Nie dość, że matki, ojcowie nie śpią w nocy mają dyżury co 2-3 godziny by
zapewnić bezpieczeństwo swoim skarbom. Chyba nie musze tłumaczyć co robi brak
snu, brak przespanej całej nocy, a może jednak to zrobię, bo mam nadzieję, że
przeczyta to choćby jedna osoba niezwiązana z ct1. Drogi czytelniku mogę to na
swoim przykładzie przedstawić otóż od roku przespane całe noce mogę policzyć na
palcach jednej ręki. Często jestem zmęczona, a raczej już chronicznie jestem
zmęczona (tak, tak biorę wszystkie witaminy), często jestem drażliwa, nie mam
już takiego wielkiego pokładu spokoju jaki miałam, łatwiej można mnie
zdenerwować, zrobiłam się nerwowa, co za tym idzie moje zdrowie też już nie
jest takie jak osoby śpiącej całą noc. I teraz wracając do wątku Ci zmęczeni
rodzice często koczujący w przedszkolach i szkołach musieli zrezygnować z pracy
(a sporo osób im mówi, że teraz sobie odpoczywają i mają super urlop i żyją
beztrosko) by zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom i część tych rodzin po
prostu nie stać na takie udogodnienia jak systemy ciągłego monitoringu, co
powinno być podstawą w tej chorobie a w szczególności, że żyjemy w XXI wieku,
wieku techniki i nie jesteśmy państwem
trzeciego świata. Proszę mi uwierzyć, że bardzo dużo rodziców jest pozostawiona
samym sobie z tym wszystkim i zamiast otrzymywać pomoc od państwa i od ludzi
pracujących w przedszkolach i szkołach to mają tylko rzucane kłody pod
nogi. Większość nauczycieli najchętniej
by się pozbyła ze swej grupy przedszkolnej, szkolnej takiego dziecka. Tak
dziecko z ct1 często jest traktowane jako problem. Nie mamy w naszym państwie
jasnych przepisów dotyczących postępowania z chorobą przewlekłą jaką jest
cukrzyca typu 1. Nie ma jasno określonego co powinien nauczyciel. Duża część
nauczycieli nie chce pomagać w mierzeniu cukru a już nie wspomnę o podaniu
insuliny lub nadzór nad podaniem insuliny przez dziecko. Przepis mówi o tym, że
mogą to zrobić ale nie muszą i większość niestety z tej luki korzysta. Ba nawet są pielęgniarki, które nie chcą pomagać,
oczywiście bezprawnie tego odmawiają, chce tu pokazać jaka znieczulica panuje
jak już nawet osoba, która powinna być z powołania do pracy pielęgniarskiej lub
nauczycielskiej a jak to naprawdę w praktyce wygląda. Zdążają się wspaniali nauczyciele, chodzące
anioły, które chcą pomóc wiedzą co to człowieczeństwo i pomagają, mierzą
cukier, podają insulinę jeżdżą na wycieczki bez konieczności by rodzic tam też
był, bo z nim wszystko na telefon ustalają. W innych krajach to codzienność a u
nas w Polsce to niestety rzadkość, coś mało spotykanego. Sama niestety na
własnej skórze się przekonałam jak ludzie potrafią być bezduszni i nie wiedzą
co to człowieczeństwo. Od lutego tego roku walczę z publicznym przedszkolem, do
którego uczęszcza mój syn, który był jawnie dyskryminowany. Dyrekcja nie chciała
się zgodzić, by korzystał z posiłków
przedszkolnych, co jest jawną dyskryminacją i łamaniem jego praw.
Argument dyrekcji „a kto by miał to ważyć? Pani nakładająca posiłek nie ma
czasu na to.” Po moich walkach i po postawieniu jasno sprawy dyrektorka łaskawie
się zgodziła pod warunkiem minimum 2-3 tygodniowego szkolenia pani z kuchni z
użytkowania wagi i nakładania posiłku na talerz. Tak, tak dobrze czytacie.
Pewnie to tylko po to, by mnie zniechęcić i mi dopiec. W rozmowach od dyrektorki usłyszałam, że przesadzam,
że moje dziecko nie jest najważniejsze, że jestem na jej terenie i to ona
decyduje, że podchodzę do tego wszystkiego emocjonalnie, a nie powinnam. Że to
mój obowiązek jest zajęcie się dzieckiem 24h na dobę nawet w przedszkolu. Na
moje pytanie to jak mamy z mężem chodzić do pracy i zarabiać na życie będąc
zmuszeni do przyjazdu do przedszkola średnio co 2-3 godziny na podanie
insuliny, usłyszałam tylko, że to już ich nie interesuje i to tylko nasza
sprawa i mamy przedszkola do tego nie mieszać. I tak któreś powinno zrezygnować
z pracy i być z dzieckiem, a najlepiej byśmy go przenieśli tam gdzie będzie mu
lepiej, gdzie podadzą mu insulinę i pani wręczyła mi adres przedszkola. Że
powinniśmy być przedszkolu wdzięczni, że mierzą dziecku cukier i że to jest
wielkie ustępstwo z ich strony. Długo by tu opisywać zachowanie dyrektor, od
braku czasu na rozmowy z nami i ewidentnie unikanie tematu po krzyki na mnie i wyrzucenie mnie z
gabinetu, aż do stwierdzenia, że jej grożę (a to za to, że tylko podesłałam
aktualne przepisy prawa, artykuły z gazet, oficjalne stanowisko ministra
zdrowia i edukacji oraz artykuł 160 kodeksu karnego, by była świadoma co grozi
każdemu człowiekowi za nieudzielenie pomocy).
Dlaczego w XXI wieku my rodzice musimy walczyć o nasze
chore dzieci, o takie podstawowe sprawy? Te kilka podstawowych rzeczy przy
naszych pociechach powinny przychodzić jak oddychanie. Dlaczego w tym świecie,
polskim świecie jest tak mało człowieka w człowieku? I rodzice muszą walczyć a
to z nauczycielami, z władzami, ministerstwami o dobro naszych dzieci?
Zamieniła bym się z taką bezduszną osobą, która ma
takie podejście lub mówi, że osoby niepracujące (nie z własnej woli, a
zmuszone) i zajmujące się dzieckiem maja dobrze. Oddam te „dobrze” chętnemu,
zapłacę, oddam cały majątek, zapożyczę się nawet na wysoką kwotę by ją tej
osobie dać tylko niech to zabierze, zabierze to cholerną cukrzycę na zawsze. Ktoś chętny?
sobota, 26 sierpnia 2017
Nawet Arcybiskup nie pomógł nieuleczalnie chorej Julii
W sprawie dyskryminacji chorej na cukrzycę typu 1 Julii nie widać końca.
Ewidentne działanie na zwłokę źle wpływa na dziecko, które od dawna przestało istnieć. Dobro dziecka powinno być na pierwszym miejscu, w tym przypadku jest jednak odwrotnie. Pycha i brak pokory, dyktatura i brak szacunku do człowieka towarzyszą osobie dyrygujacej przedszkolem.
To już nie ma nic wspólnego z dogmatami wiary i Kościołem, tylko z wyrachowanym biznesem. Przykry jest fakt, że dziecko, które zachorowało i to nie z własnej winy, stało się problemem dla dyrekcji i personelu przedszkola. To przedszkole problemy omija, zwalcza i wyklucza.
Ewidentne działanie na zwłokę źle wpływa na dziecko, które od dawna przestało istnieć. Dobro dziecka powinno być na pierwszym miejscu, w tym przypadku jest jednak odwrotnie. Pycha i brak pokory, dyktatura i brak szacunku do człowieka towarzyszą osobie dyrygujacej przedszkolem.
To już nie ma nic wspólnego z dogmatami wiary i Kościołem, tylko z wyrachowanym biznesem. Przykry jest fakt, że dziecko, które zachorowało i to nie z własnej winy, stało się problemem dla dyrekcji i personelu przedszkola. To przedszkole problemy omija, zwalcza i wyklucza.
niedziela, 20 sierpnia 2017
Sprawiedliwość czy jej brak ?
Czas daje pewien obraz o danej sprawie.
Ile musi znieść dziecko chore na cukrzycę typu 1 i jego rodzice?
Medycyna, zdrowie, choroba ? Tak pięknie ktoś napisał o obywatelskim prawie do równości.
Równy dostęp do medycyny, do lekarstw ratujacych życie, do elementarnych podstaw podtrzymujących życia przy życiu.
Jak rozumieć konstytucję, jeżeli jej interpretacja jest dowolna ?
Każdy czyta i robi jak mu pasuje, zapominając o filarach jutrzejszego społeczeństwa jakim są dzisiejsze dzieci. Czy to jest droga do przyszłości ?
Brak pieniędzy w budżecie nie może być wymówka do obciążania finansowego rodzin dzieci nieuleczalnie chorych. Podstawowe potrzeby malych i młodych diabetyków, którzy nie mają żadnej możliwości pokrycia kosztów choroby powinny być przejęte przez cały naród.
Podziały na lepszych i gorszych, na taki i inny sort, na chorych i chorszych, zdrowych i zdrowszych to nie ma nic wspólnego z prawną równością.
Orzeczenia o niepełnosprawności wydawane na rok albo dwa lata, często bez ważnego dla opieki nad dzieckiem punktu 7 godzą w godność walczących o zdrowie i życie swoich pociech rodziców. Czy to są kroki dla dobra dziecka i polepszenia jego stanu zdrowia ?
Komisje wojewódzkie, sądy, życie w stresie i ciągłej niepewności o dobre jutro, komu to pomaga ? Tylko państwu polskiemu, które oszczędza na tych mnajmlodszych.
Edukacja tylko dla wybranych ?
Tylko dobra wola nauczycieli szkolnych i przedszkolnych pozwala dzieciom chorym na cukrzyce na w miarę "normalny" dostęp do edukacji.
Dziurawe prawo zezwala na bezkarne dyskryminowanie i pozbywania się niepełnosprawnych dzieci z niepublicznych przedszkoli. Prawne łamanie prawa i to z uśmiechem na twarzy nie są odosobnionymi przypadkami.
Stara ustawy nie pasują do dzisiejszych potrzeb społecznych, trzeba je dopasować tylko komu się chce jeżeli mało kto powie otwarcie o problemie. Brak wiedzy paraliżuje i dyskryminuje dzieci, które nic za to nie mogą, że są chore.
Chyba nadszedł czas na to, by dziecko stało się ważne dla decydentów i nie tylko dziecko zdrowe ale przede wszystkim dziecko, które potrzebuje szczególnej opieki i pomocy od państwa, którego jest prawnym obywatelem.
Cukrzyca to choroba dla bogaczy, co nie znaczy, że biedni musza bardziej cierpieć od bogatych. Ból jest ten sam, cierpienie też takie samo. NIe dopuśćmy do tego by jedni płakali żeby inni mogli się cieszyć.
Ile musi znieść dziecko chore na cukrzycę typu 1 i jego rodzice?
Medycyna, zdrowie, choroba ? Tak pięknie ktoś napisał o obywatelskim prawie do równości.
Równy dostęp do medycyny, do lekarstw ratujacych życie, do elementarnych podstaw podtrzymujących życia przy życiu.
Jak rozumieć konstytucję, jeżeli jej interpretacja jest dowolna ?
Każdy czyta i robi jak mu pasuje, zapominając o filarach jutrzejszego społeczeństwa jakim są dzisiejsze dzieci. Czy to jest droga do przyszłości ?
Brak pieniędzy w budżecie nie może być wymówka do obciążania finansowego rodzin dzieci nieuleczalnie chorych. Podstawowe potrzeby malych i młodych diabetyków, którzy nie mają żadnej możliwości pokrycia kosztów choroby powinny być przejęte przez cały naród.
Podziały na lepszych i gorszych, na taki i inny sort, na chorych i chorszych, zdrowych i zdrowszych to nie ma nic wspólnego z prawną równością.
Orzeczenia o niepełnosprawności wydawane na rok albo dwa lata, często bez ważnego dla opieki nad dzieckiem punktu 7 godzą w godność walczących o zdrowie i życie swoich pociech rodziców. Czy to są kroki dla dobra dziecka i polepszenia jego stanu zdrowia ?
Komisje wojewódzkie, sądy, życie w stresie i ciągłej niepewności o dobre jutro, komu to pomaga ? Tylko państwu polskiemu, które oszczędza na tych mnajmlodszych.
Edukacja tylko dla wybranych ?
Tylko dobra wola nauczycieli szkolnych i przedszkolnych pozwala dzieciom chorym na cukrzyce na w miarę "normalny" dostęp do edukacji.
Dziurawe prawo zezwala na bezkarne dyskryminowanie i pozbywania się niepełnosprawnych dzieci z niepublicznych przedszkoli. Prawne łamanie prawa i to z uśmiechem na twarzy nie są odosobnionymi przypadkami.
Stara ustawy nie pasują do dzisiejszych potrzeb społecznych, trzeba je dopasować tylko komu się chce jeżeli mało kto powie otwarcie o problemie. Brak wiedzy paraliżuje i dyskryminuje dzieci, które nic za to nie mogą, że są chore.
Chyba nadszedł czas na to, by dziecko stało się ważne dla decydentów i nie tylko dziecko zdrowe ale przede wszystkim dziecko, które potrzebuje szczególnej opieki i pomocy od państwa, którego jest prawnym obywatelem.
Cukrzyca to choroba dla bogaczy, co nie znaczy, że biedni musza bardziej cierpieć od bogatych. Ból jest ten sam, cierpienie też takie samo. NIe dopuśćmy do tego by jedni płakali żeby inni mogli się cieszyć.
sobota, 29 lipca 2017
Walka z dyskryminacją dziecka chorego na cukrzycę typu 1 trwa...
Mazowieckie Kuratorium Oświaty zainteresowało się sprawą i zareagowało.
Czy dyrekcja przedszkola zmieni decyzję ? Zobaczymy.
Czy dyrekcja przedszkola zmieni decyzję ? Zobaczymy.
wtorek, 25 lipca 2017
O Cukrzycy Typu 1 u dzieci w SEJMIE RP
Mówi się o niezakaźnej epidemii XXI wieku, mówi się o nieuleczalnej chorobie,
ale czy każdy kto o cukrzycy typu 1 mówi wie czym jest ta cieżka choroba ?
W Sejmie RP zostala ona przedstawiona bez kolorowania.
Prawda, którą z braku wiedzy się omija.
Rzeczywistość tysięcy polskich rodzin.
Proszę posłuchać ze zrozumieniem.
środa, 12 lipca 2017
Nieuleczalnie chore dziecko zdyskwalifikowane przez niepubliczne przedszkole prowadzone przez zakonnice.
Słowo wstępu.
Tekst jest oparty na faktach autentycznych i za zezwoleniem rodziców wstawiony tutaj.Dla zrozumienia intencji przekazu chcę podkreślić, że nie chodzi tutaj o walkę z Kościołem, tylko i przedstawienie patologii na jaką napotykają i z jaką muszą się mierzyć dzieci chore na cukrzycę i ich rodzice. To nie jest odosobniony przypadek, niestety ale można zauważyć podobne incydenty, które pozostają z różnych powodów nieprzedstawione. Osoby chcące skomentować tę żywą historie, proszę o kulturę wypowiedzi.
Przedszkole na pozór jak każde inne. Widać w nim tylko małe szczegóły, część pań chodzi w klasztornych habitach, modlitwa przeplatana zajęciami i dobry duch chrześcijański towarzyszący im w zabawie. Jesteśmy w Warszawie w środku Europy w XXI wieku w rozwiniętym, cywilizowanym Państwie Prawa. Julia (5 lat) przed dwoma laty zaczęła uczęszczać do przedszkola prowadzonego przez Siostry Służebniczki Starowiejskie NMP NP, ponieważ jej starsza siostra też tam chodziła, a jedną z myśli przewodnich tego przedszkola jest wychowanie rodzeństwa w jednym duchu wiary.
Wszystko układało się pięknie. Dziecko było zadowolone, ogólnie lubiane i kochane przez personel, rodzice bardzo zaangażowani w życie przedszkola i kościoła. Kliniczna diagnoza, która padła w czasie minionych świąt Bożego Narodzenia, spowodowała swoiste trzęsienie ziemi.
U Julii zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Choroba ta należy do grupy autoimmunologicznych, a pacjent jest całkowicie zależny od insuliny. Ten typ 1 cukrzycy nie ma nic wspólnego z nieodpowiednią dietą, brakiem ruchu czy nadwagą. Na cukrzycę typu 1 chorują dzieci od wieku niemowlęcego począwszy i ta niepełnosprawność może dotknąć każdego, niezależnie od wiary czy statusu społecznego.
Rodzice nie mieli innego wyboru, tylko szybko się otrząsnąć, przeszkolić, nauczyć podstaw choroby i z nią żyć.
Niestety po przeszkoleniu personelu przedszkola w kierunku pomocy diabetologicznej, Julia rozbiła się o mur niechęci i mimo swojego młodego wieku, dostała krzyż od Boga, w postaci nieuleczalnej choroby, a Jego służebnice na ziemi zdyskwalifikowały ją i pełne arogancji wobec rodziców, wyrzuciły z przedszkola. Nagle zaniknął duch chrześcijańskiego wychowania rodzeństwa, zamazane zostały wskazówki założyciela zgromadzenia bł. Ojca Bojanowskiego, a miłość do bliźniego straciła znaczenie. Dlaczego? Bezwzględne posłuszeństwo przełożonym zgromadzenia ubezwłasnowolniło podrzędne siostry zakonne i pracujące w przedszkolu osoby świeckie, które najwidoczniej nie mogą mieć własnego zdania, a jedynie mogą powtarzać niezrozumiałe stanowisko władz zgromadzenia?
Niewiele trzeba, by pomóc dziecku z cukrzycą typu 1 w jego codziennym życiu w placówkach edukacyjnych. Wystarczy chcieć zrozumieć chorobę, dbać o równowagę między dawką insuliny doposiłkowej względem spożywanego posiłku, sprawdzać zmienne stany glikemii i reagować przy spadkach cukru dosłodzeniem, a przy jego wzrostach, korekcyjną dawką insuliny albo wysiłkiem fizycznym. Julia posiada ciągły monitoring glikemii, który w połączeniu z dodatkowym programem pozwala na odczyt glikemii za pomocą telefonu komórkowego. Pomiary z kropli krwi metodą tradycyjną w przypadku Julii robione są sporadycznie, najczęściej przy nagłych spadkach lub wzrostach poziomu cukru.
Przestarzałe prawo nikogo wyraźnie nie obliguje do opieki nad dzieckiem z cukrzycą typu 1. Dziecko takie ze względu na niewidoczną niepełnosprawność ogólnie uważane jest za „zdrowe” i samowystarczalne. Niestety, jest to wrażenie złudne, bowiem dziecko jest zależne od pomocy swojego otoczenia.
Tak niewiele trzeba, żeby pomóc dziecku choremu na
cukrzycę typu 1.
Tak niewiele też trzeba, by dziecko takie napiętnować, odrzucić i narazić w jego młodym wieku na dodatkowy, niepotrzebny uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym.
W imię czego? W imię własnej wygody...
Tekst jest oparty na faktach autentycznych i za zezwoleniem rodziców wstawiony tutaj.Dla zrozumienia intencji przekazu chcę podkreślić, że nie chodzi tutaj o walkę z Kościołem, tylko i przedstawienie patologii na jaką napotykają i z jaką muszą się mierzyć dzieci chore na cukrzycę i ich rodzice. To nie jest odosobniony przypadek, niestety ale można zauważyć podobne incydenty, które pozostają z różnych powodów nieprzedstawione. Osoby chcące skomentować tę żywą historie, proszę o kulturę wypowiedzi.
Przedszkole na pozór jak każde inne. Widać w nim tylko małe szczegóły, część pań chodzi w klasztornych habitach, modlitwa przeplatana zajęciami i dobry duch chrześcijański towarzyszący im w zabawie. Jesteśmy w Warszawie w środku Europy w XXI wieku w rozwiniętym, cywilizowanym Państwie Prawa. Julia (5 lat) przed dwoma laty zaczęła uczęszczać do przedszkola prowadzonego przez Siostry Służebniczki Starowiejskie NMP NP, ponieważ jej starsza siostra też tam chodziła, a jedną z myśli przewodnich tego przedszkola jest wychowanie rodzeństwa w jednym duchu wiary.
Wszystko układało się pięknie. Dziecko było zadowolone, ogólnie lubiane i kochane przez personel, rodzice bardzo zaangażowani w życie przedszkola i kościoła. Kliniczna diagnoza, która padła w czasie minionych świąt Bożego Narodzenia, spowodowała swoiste trzęsienie ziemi.
U Julii zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Choroba ta należy do grupy autoimmunologicznych, a pacjent jest całkowicie zależny od insuliny. Ten typ 1 cukrzycy nie ma nic wspólnego z nieodpowiednią dietą, brakiem ruchu czy nadwagą. Na cukrzycę typu 1 chorują dzieci od wieku niemowlęcego począwszy i ta niepełnosprawność może dotknąć każdego, niezależnie od wiary czy statusu społecznego.
Rodzice nie mieli innego wyboru, tylko szybko się otrząsnąć, przeszkolić, nauczyć podstaw choroby i z nią żyć.
Niestety po przeszkoleniu personelu przedszkola w kierunku pomocy diabetologicznej, Julia rozbiła się o mur niechęci i mimo swojego młodego wieku, dostała krzyż od Boga, w postaci nieuleczalnej choroby, a Jego służebnice na ziemi zdyskwalifikowały ją i pełne arogancji wobec rodziców, wyrzuciły z przedszkola. Nagle zaniknął duch chrześcijańskiego wychowania rodzeństwa, zamazane zostały wskazówki założyciela zgromadzenia bł. Ojca Bojanowskiego, a miłość do bliźniego straciła znaczenie. Dlaczego? Bezwzględne posłuszeństwo przełożonym zgromadzenia ubezwłasnowolniło podrzędne siostry zakonne i pracujące w przedszkolu osoby świeckie, które najwidoczniej nie mogą mieć własnego zdania, a jedynie mogą powtarzać niezrozumiałe stanowisko władz zgromadzenia?
Niewiele trzeba, by pomóc dziecku z cukrzycą typu 1 w jego codziennym życiu w placówkach edukacyjnych. Wystarczy chcieć zrozumieć chorobę, dbać o równowagę między dawką insuliny doposiłkowej względem spożywanego posiłku, sprawdzać zmienne stany glikemii i reagować przy spadkach cukru dosłodzeniem, a przy jego wzrostach, korekcyjną dawką insuliny albo wysiłkiem fizycznym. Julia posiada ciągły monitoring glikemii, który w połączeniu z dodatkowym programem pozwala na odczyt glikemii za pomocą telefonu komórkowego. Pomiary z kropli krwi metodą tradycyjną w przypadku Julii robione są sporadycznie, najczęściej przy nagłych spadkach lub wzrostach poziomu cukru.
Przestarzałe prawo nikogo wyraźnie nie obliguje do opieki nad dzieckiem z cukrzycą typu 1. Dziecko takie ze względu na niewidoczną niepełnosprawność ogólnie uważane jest za „zdrowe” i samowystarczalne. Niestety, jest to wrażenie złudne, bowiem dziecko jest zależne od pomocy swojego otoczenia.
Tak niewiele trzeba, żeby pomóc dziecku choremu na
cukrzycę typu 1.
Tak niewiele też trzeba, by dziecko takie napiętnować, odrzucić i narazić w jego młodym wieku na dodatkowy, niepotrzebny uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym.
W imię czego? W imię własnej wygody...
Żadna osoba duchowna żyjąca w czystości i celibacie,
nie mająca nic wspólnego z macierzyństwem, nigdy nie będzie w stanie odczuć
poniżenia, jakim poczęstowani zostali rodzice Julii.
wtorek, 23 maja 2017
Przedszkole : pomoc czy raczej utrudnienie życia ? (przykład)
(...) " Dziś pierwszy raz poryczalam się w przedszkolu...kurcze w tamtym tygodniu poprosiłam wychowczynie mojej córki o opinię na piśmie, która potrzebuje do odwołania od Orzeczenia Lekarskiego (bo nie wymaga pkt7). Nauczycielka poprosiła żebym sobie sama taka opinie napisał a ona złoży tylko podpis, bo ma dużo pracy i wogole urwanie głowy. Napisałam pismo na brudno, pokazałem je, omowilam punkt po punkcie. I CO ? dziś przychodzę z wydrukiem po podpis...A tu wychowawczyni że się nie zgadza bo pisownia lekarska typu glikemiia hiper i hipo jest jej nieznana... i się zaczęło... To jest koszmar napisałam instrukcje do przedszkola( z taką terminologia) co mają robić w tych najważniejszych dla.naszych słodkich sytuacja dostarczyłem materiałów o ct1 książki broszurki itp...do placówki do placowki dowoze posiłki...zakupiłam libre , podaje insulinę z pena jestem w przedszkolu codziennie... tyle razy pytałam się nauczycieli czy wszystko jest jasne... A tu masz. Robisz za kogoś robotę i jeszcze źle! Czy wy też się borykać z takimi sytuacjami...po prostu brak wsparcia...."
niedziela, 14 maja 2017
Dzieci chore na Cukrzycę TYPU 1 uważane są przez orzeczników za samowystarczalne...
Czym zawiniło dziecko, że zachorowało na cukrzycę TYPU 1 ?
Czym zawiniło dziecko, żeby je tak traktować jak samowystarczalne pozostawiając bez całodobowej opieki rodzica ?
Czy walka o nienarodzone dzieci kosztem pomijania problemów już żyjących jest "dobrą zmianą"? Dajcie władzę orzecznikowi, a on ją już dla ciebie albo przeciwko tobie autonomicznie wykorzysta. To nie jest odosobniony przykład.....
Rodzice dzieci chorych na cukrzycę TYPU 1 natychmiast oddają wszytskie przywileje (o które obecnie muszą walczyć) wraz z uleczeniem dziecka z tej przewlekłej u podstępnej choroby.
Jeżeli te słowa przeczyta jakikolwiek decydent, któremu zależy na dobrej zmianie to zauważy, że jednym ruchem można połatać dziury w burżecie Ministerstwa Zdrowia i NFZ-tu.
Jakim ? Wystarczy wziąść się konkretnie za działania w kierunku wyleczenia z cukrzycy, a nie idąc drogą sztucznego napędzania biznesu wielkim koncernom kosztem wszytskich diabetyków a miźdzy nimi dzieci chorych na cukrzycę TYPU 1.
Poniższy artykuł, to tylko część szarej rzeczywistości tych rodziców , których dziecko dotkneła cukrzyca TYPU 1. Brak jednolitego prawa wzglądem małych i wiekszych diabetyków bez autonomicznj władzy niekompetentnych orzeczników zawsze będzie prowadzić do niepotrzebnego obciążania budżetu państwa przez odwołania do komisji wojewódzkich i sądów.
Obecne przepisy mijają się z rzeczywistością, a władza w rękach podrzędnych orzeczników bez odpowiedniej wiedzy dot. diabetologii dziecięcej jest często nadużywana na niekorzyść tych nieuleczalnie chorych, pełnowartościowych obywateli RP, którzy mają konstytucyjne prawo do ochrony zdrowia i życia czego nie są w stanie same sobie zapewnić.
Czym zawiniło dziecko, żeby je tak traktować jak samowystarczalne pozostawiając bez całodobowej opieki rodzica ?
Czy walka o nienarodzone dzieci kosztem pomijania problemów już żyjących jest "dobrą zmianą"? Dajcie władzę orzecznikowi, a on ją już dla ciebie albo przeciwko tobie autonomicznie wykorzysta. To nie jest odosobniony przykład.....
Rodzice dzieci chorych na cukrzycę TYPU 1 natychmiast oddają wszytskie przywileje (o które obecnie muszą walczyć) wraz z uleczeniem dziecka z tej przewlekłej u podstępnej choroby.
Jeżeli te słowa przeczyta jakikolwiek decydent, któremu zależy na dobrej zmianie to zauważy, że jednym ruchem można połatać dziury w burżecie Ministerstwa Zdrowia i NFZ-tu.
Jakim ? Wystarczy wziąść się konkretnie za działania w kierunku wyleczenia z cukrzycy, a nie idąc drogą sztucznego napędzania biznesu wielkim koncernom kosztem wszytskich diabetyków a miźdzy nimi dzieci chorych na cukrzycę TYPU 1.
Poniższy artykuł, to tylko część szarej rzeczywistości tych rodziców , których dziecko dotkneła cukrzyca TYPU 1. Brak jednolitego prawa wzglądem małych i wiekszych diabetyków bez autonomicznj władzy niekompetentnych orzeczników zawsze będzie prowadzić do niepotrzebnego obciążania budżetu państwa przez odwołania do komisji wojewódzkich i sądów.
środa, 3 maja 2017
Czy wiecie że….
…cukrzyca typu 1 jest na pozór niewidzialną chorobą ? Dzieci chore na tą chrobę wyglądają jak zdrowe dzieci, a rzeczywistości są nieuleczalnie chore.
Poziomy glukozy we krwi są nieprzewidywalne. Na wykres glikemii wpływa wiele faktorów, które często sie zmieniają.
Rodzic-opiekun dziecka chorego na cukrzycę typu 1 jest pośrednio też chory. Nie ma chwili, kiedy by w głowie nie były przerabiane dane, które maja lub mogą mieć wpływ na poziom cukru we krwi dziecka. Matematyka na najwyższym poziomie połączona z analizą, pozwalają na cześciowe ogarnięcie tematu.
Cukrzyca typu 1 to nieustanna walka.
Walka o normoglikemie.
Walka z przeciwieństwami codzienności.
Walka o sen.
Walka o zrozumienie.
Walka o pomoc.
Walka o lepsze jutro, o jutro bez cukrzycy....
Cukrzyca typu 1 to nie jest zabawka, którą można wyłączyć albo wyrzucić jak się znudzi.
Może te słowa są nie do przyjęcia, są niezrozumiałe, ale nic nie zmieni faktu że są prawdziwe.
Cukrzyca typu 1 jak przyjdzie to zostaje. Od niej nie ma odpoczynku, ona nie zezwala na 30 dni urlopu, ona nie ma 100% schematu, dzisiaj na nią nie ma lekarstwa.
Tak niewiele trzeba by zrozumieć i zaakceptowć małego i młodego diabetyka... trzeba tylko chceć
poniedziałek, 1 maja 2017
1 Mistrzostwa Polski dzieci i mlodzieży z cukrzycą w piłce nożnej za nami.
Na tym sportowym spotkaniu małych i młodych diabetyków wszyscy wygrali.
Każde słowo, każdy akcent mówiący o tej chorobie, jest krokiem do uświadomienia społeczeństwu, że cukrzyca jest wsród nas.
Liczę na dalsze turnieje sportowe i olimpiady, które pokażą wspaniałych małych i młodych ludzi walczących z cukrzycą i równocześnie w rozgrywkach sportowych.
Wielkie podziękowania dla pomysłodawców i organizatorów tego turnieju.
Znanym osobom sportu i TV dziekuję za pozytywne słowa i siłę do walki nie tylko na boiskach ale i w codziennym życiu
Ps. Poświęćcie chwilę czasu, warto posłuchać, warto zobaczyć.....
Każde słowo, każdy akcent mówiący o tej chorobie, jest krokiem do uświadomienia społeczeństwu, że cukrzyca jest wsród nas.
Liczę na dalsze turnieje sportowe i olimpiady, które pokażą wspaniałych małych i młodych ludzi walczących z cukrzycą i równocześnie w rozgrywkach sportowych.
Wielkie podziękowania dla pomysłodawców i organizatorów tego turnieju.
Znanym osobom sportu i TV dziekuję za pozytywne słowa i siłę do walki nie tylko na boiskach ale i w codziennym życiu
Ps. Poświęćcie chwilę czasu, warto posłuchać, warto zobaczyć.....
wtorek, 18 kwietnia 2017
Kto z Was wie….. ?
Kto z Was wie….. ?
Kto z Was wie jak cierpi osoba stojąca obok ? Myślicie że wiecie, ale tak naprawę nikt z nas nie ma pojęcia o cierpieniu innych. Nie ważne czy z daną osobą łączy nas więź emocjonalna, miłość rodzicielska, partnerstwo, czy nic nas nie łączy. Nikt nie jest w stanie odczuć bólu i cierpienia osoby spoglądającej nam w oczy lub unikającej naszego spojrzenia.
Rodzic mówi o cierpieniu swojego dziecka, choć tak do końca nie wie jak ono cierpi. Nie jest w stanie zweryfikować bólu i strachu swojej pociechy. Może tylko sam cierpieć z natury, jaką niesie macierzyńska czy ojcowska więź i odpowiedzialność.
Kto z Was wie jak cierpi osoba stojąca obok ? Myślicie że wiecie, ale tak naprawę nikt z nas nie ma pojęcia o cierpieniu innych. Nie ważne czy z daną osobą łączy nas więź emocjonalna, miłość rodzicielska, partnerstwo, czy nic nas nie łączy. Nikt nie jest w stanie odczuć bólu i cierpienia osoby spoglądającej nam w oczy lub unikającej naszego spojrzenia.
Rodzic mówi o cierpieniu swojego dziecka, choć tak do końca nie wie jak ono cierpi. Nie jest w stanie zweryfikować bólu i strachu swojej pociechy. Może tylko sam cierpieć z natury, jaką niesie macierzyńska czy ojcowska więź i odpowiedzialność.
Rodzice dzieci chorych, ale i też zdrowych
solidaryzują się ze swoim potomstwem w bólu, cierpieniu, smutku i radości, bo taka
jest ich rola i funkcja jako rodzica.
W trwodze, złości, smutku, nienawiści często
wypowiadamy różne słowa, ale czy zawsze są one na miejscu ? Nasze dzieci są innego zdania. One cierpią na
swój sposób, one walczą na swój sposób, one biorą z nas wzór, z naszej pokory
albo z naszego egoizmu. Dzieci widzą więcej i slyszą więcej niż my sobie
wyobrażamy. Nie uczmy naszych dzieci żyć, ale zacznijmy się od nich uczyć
sztuki życia.
To one są bohaterami, to one walczą, to one cierpią my je odciążamy albo swoimi niezrównoważonymi krokami obciążamy w tej trudnej, życiowej drodze.
To one są bohaterami, to one walczą, to one cierpią my je odciążamy albo swoimi niezrównoważonymi krokami obciążamy w tej trudnej, życiowej drodze.
Żyjmy wspólnie dla naszych dzieci, bądźmy dla
nich przykładem pokory, równowagi, opanowania i waleczności, bądźmy ich wzorem
na przyszłość.
Nikt z nas nie wie jak boli cukrzyca, bo nie chodzimy w butach naszych dzieci....
Nikt z nas nie wie jak boli cukrzyca, bo nie chodzimy w butach naszych dzieci....
(wjf)
wtorek, 24 stycznia 2017
Walka o lepsze jutro z cukrzycą typu 1
Ustawy, rozporządzenia, refundacje, orzeczenia....
Tematów do działania jest wiele, ale czy nie powinno obyć się bez walki ?
Rząd, sejm, senat to są instytucje przez nas wybrane,
które przez przyjęcie mandatu zobowiązały sie do reprezentowania nas i działać
dla nas w kraju i poza jego granicami.
Walka o możliwość opieki nad przewlekle chorym dzieckiem, walka o refundacjie nowych technologii pomocnych w codziennym życiu i wnoszących pozytywne działanie na przyszlość, walka o refundacje leków, bez których nie ma szansy na przeżycie ....
To są sprawy oczywiste, a my o nie musimy walczyć !!!
Walka o możliwość opieki nad przewlekle chorym dzieckiem, walka o refundacjie nowych technologii pomocnych w codziennym życiu i wnoszących pozytywne działanie na przyszlość, walka o refundacje leków, bez których nie ma szansy na przeżycie ....
To są sprawy oczywiste, a my o nie musimy walczyć !!!
Do tego dochodzi brak zrozumienia nie tylko społecznego,
którego powodem jest niedostateczna wiedza, ale przede wszystkim brak
zrozumienia wśród diabetyków. Kilka przykładów z życia wziętych :
Dorosły diabetyk nie zrozumie rodzica małego diabetyka. Cukrzyk typu 2 na tabletkach uważa, że wielokrotne dzienne pomiary cukru u dziecka z cukrzycą typu 1 są przesadą. Rodzic gimnazjalisty z ct1 nie jest w stanie zrozumieć rodzica 15-stomiesięcznego cukrzyka. Ktoś z nowoczesnym sprzętem dziwi się, że inny ma tylko peny jeżeli są nowe technologie leczenia, itd.
Starsi są źli, że dla dzieci się coś robi, walczy a dla nich nie robi się nic albo bardzo mało.
Brak jednolitości w dzałaniu jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Nigdy nie dojdziemy do celu jeżeli będziemy sobie nawzajem podkładać nogi.
Chwała tym co się cieszą z równych cukrów i opanowali chorobę, pomoc tym, którzch paraliżuje strach o swoje dziecko podyktowany niemocą.
Dorosły diabetyk nie zrozumie rodzica małego diabetyka. Cukrzyk typu 2 na tabletkach uważa, że wielokrotne dzienne pomiary cukru u dziecka z cukrzycą typu 1 są przesadą. Rodzic gimnazjalisty z ct1 nie jest w stanie zrozumieć rodzica 15-stomiesięcznego cukrzyka. Ktoś z nowoczesnym sprzętem dziwi się, że inny ma tylko peny jeżeli są nowe technologie leczenia, itd.
Starsi są źli, że dla dzieci się coś robi, walczy a dla nich nie robi się nic albo bardzo mało.
Brak jednolitości w dzałaniu jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Nigdy nie dojdziemy do celu jeżeli będziemy sobie nawzajem podkładać nogi.
Chwała tym co się cieszą z równych cukrów i opanowali chorobę, pomoc tym, którzch paraliżuje strach o swoje dziecko podyktowany niemocą.
poniedziałek, 16 stycznia 2017
Reanimacja - Reaktywacja bloga
Witam Wszystkich ,
Postanowiłem reaktywować blog, który nawet jeżeli powtarza tematy, to jest potrzebny, powinien istnieć.
Pozdrawiam i życzę nie tylko dobrych cukrów, ale przede wszystkim zrozumienia i wyrozumiałości od bliskich i dalszych osób żyjących wokół nas.
Postanowiłem reaktywować blog, który nawet jeżeli powtarza tematy, to jest potrzebny, powinien istnieć.
Pozdrawiam i życzę nie tylko dobrych cukrów, ale przede wszystkim zrozumienia i wyrozumiałości od bliskich i dalszych osób żyjących wokół nas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)