Zelki i Chipsy ...

No i na mnie przyszedł czas na doła... Córeczka zjadła obiad i zapytała czy może żelka, powiedziałam że jednego tak. Wzięła go w rączkę i tak go sobie susała-nie ugryzła. Po prostu się nim delektowała... A mi widząc to, normalnie serce pęka ;'( Mówię do męża czy widzi co ona robi a on mi na to "wczoraj na urodzinach pozwoliłaś jej jednego chipsa, bo inne dzieci jadły i ja tak na nią patrzałem, a ona tego chipsa sobie najpierw lizała, później chodziła z nim w rączce i chyba dopiero po 15 minutach go zjadła". Dobił mnie tym mój mąż, bo nie chodzi już o te żelki czy chipsy bo to rzeczy bez których da się obejść ale o całokształt, że nie mogą jeść nasze dzieciaczki kiedy chcą, ile chcą i co chcą... Po prostu się załamałam... ;'(