Majka - Slodka Tancerka



 
Majka ma prawie 10 lat. Cukrzyca pojawiła się – jak to zwykle bywa – nagle, w październiku 2011 roku, kiedy Maja była w zerówce (5-latków). Przeszliśmy wspólnie wszystkie etapy oswajania się z chorobą – począwszy od szoku, rozpaczy – ale nie poddaliśmy się, to znaczy ani nie odgradzamy się za wszelką cenę od choroby, nie próbujemy jej negować, ani też nie skupiamy się obsesyjnie wyłącznie na niej. Od momentu wyjścia ze szpitala zaczęliśmy działać – szukaliśmy dodatkowych szkoleń nt. cukrzycy i pomocy innych, bardziej doświadczonych już rodziców. Od początku priorytetem było włączenie choroby w nasze codzienne, normalne życie – tak, aby stała się w pewnym sensie towarzyszem a nie zmorą, kulą ciążącą u nogi.

Nasza Maja zawsze była żywym i pogodnym dzieckiem, lubiącym swobodę i ruch. Zanim pojawiła się cukrzyca – córcia już chodziła na zajęcia taneczne – wprost uwielbiała ruszać się w rytm muzyki, w domu sama wymyślała sobie układy (wtedy jeszcze była to forma zabawy). W 2012 roku Majka rozpoczęła swoją przygodę z Klubem Tanecznym, w którym trenuje do dziś. Cukrzyca nie ma tu nic do powiedzenia – wręcz została ujarzmiona można by rzec – m.in. ze względu właśnie na dużą ilość ruchu (dzienne zapotrzebowanie na insulinę nadal jest nieduże, zaś HbA1 oscyluje wokół 6% ). Każdy rok za to przynosi nam kolejne sukcesy taneczne. Maja bierze udział w turniejach i rozgrywkach ligowych tańca sportowego – ma już na swoim koncie dwa złote medale i jeden srebrny w kategorii Disco Dance .

Patrząc na moją wspaniałą córkę, myślę sobie często – i cóż z tego że z cukrzycą, ale przecież może rozwijać swoja pasję, może odnosić sukcesy, może…. Właśnie to MOŻE jest bardzo budujące . Oczywiście, że trafiają nam się chwile słabości, żalu, złości – zwykle wtedy, gdy np. cukier wyskoczy mocno w górę a tu człowiek głodny (a jak głodny to już i tak zły ;)). Albo tak po prostu – podczas wieczornych przytulasów – „Dlaczego mnie to spotkało?”, „Nie wiem, ale wiem, że i tak jesteś moim największym skarbem”, „Takim naj, naj??”, „”Takim właśnie naj, naj..” „Ok…A kupisz mi pieska?!” No cóż, życie…

Wiem, że przed nami jeszcze wiele rożnych problemów, ale wiem też, że – jak to normalnie w życiu bywa – czekają nas też miłe niespodzianki i cudowne chwile. I to jest dla mnie najważniejsze – świadomość, że – z pewnym utrudnieniem oczywiście, ale jednak – przed nami całe życie naszego dziecka z jego różnymi obliczami nie wynikającymi z choroby… Na szczęście cukrzyca nie zamyka drogi do samorealizacji i osiągania sukcesów, trzeba jedynie nie dopuścić by nad nami zapanowała….

 
 
Oczywiście wyrażam zgodę na opublikowanie tekstu i zdjęć na blogu
Dorota Rahm