Chciałabym
zwrócić uwagę, na problem jakim jest orzecznictwo o niepełnosprawności względem
dzieci chorych na nieuleczalną (na dzień dzisiejszy) chorobę jaką jest CUKRZYCA
TYPU1.
Jak Państwu
wiadomo, są dwa rodzaje orzecznictwa powiatowe i odwoławcze wojewódzkie
orzekające o stopniu niepełnosprawności (NFZ) oraz wydawane przez Poradnie
Psychologicno-Pedagogiczne (Oświata). Każde orzeczenie, na pozór oparte na
literze prawa jest zdaniem Rzecznika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych wydawane
na podstawie przedmiotowej i autonowmicznej oceny pacjenta.
Nie chcę porównywać dzieci z porażeniem mózgowym, autyzmem , chorobą aspergera czy niewidome, które posiadają orzeczenia o nauczaniu specjalnym w przygotowanych do tego zadania placówkach, choć czasami uczęszczają do szkął ogólnych z przyznanym i opłaconym asystentem nauczyciela. Mój syn na pozór zdrowy , niestety jest nieuleczalnie chory, ale ze względu na ukrytą niepełnosprawność jest omijany i odsówany od przyznania mu pomocy w nauce podstawowach czynności w jego życi jakimi są przeliczanie dawki insuliny względem uprzednio przygotowanego i zbilansowanego posiłku, wymiany wkłucia, czy podania sobie w odpowiedni sposób leku (insuliny) podtrzymującego go przy życiu. Mój syn ma tylko mnie, nie ma możliwości korzystania z pomocy asystenty czy zwykłej pomocy nauczyciela, ponieważ prawo omineło jego schorzenie. Insulina znajdująca się w nierozsądnych rękach może stać się śmiertelną bronią. Przykładem były liczne próby samobójcze (przedawkowanie insuliny) podejmowane przez dzieci i młodzież szkolną.
Dlaczego uczący się DIABETYK nie ma ustawowo zapewnionej opieki zdrowotnej połąconej z zapewnieniem bezpieczeństwa podczas zajęć szkolnych ? Niejednokrotnie uczeń jest pośrednio lub bezpośrednio zmuszony do zmiany szkoły lub przedszkola ze względu na brak chęci pomocy diabetologicznej.
Dlaczego pytam ?
Wiem , że życie mojego dziecka nie jest łatwe i lekki. Tak, nikt nie mówił że życie bedzie łatwe, ale nikt też nie mówił, że trzeba mojemu i innym chorym na cukrzyce typu 1 dzieciom to życie dla swojego własnego spokoju utrudniać. Ja jako matka walczę w dzień i w nocy o to, by moje dziecko mogło w miare możliwości tak jak inne zdrowe dzieci beztrosko żyć. Pozostawiając syna bez opieki, jest on narażony na uszczerbek na zdrowiu lub nawet na utratę życia. Ten sam stan rzeczy dotyczy każdego, kto przejmuje odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa mojemu dziecku, co wyraźnie ujęte jest w ustawie o szkolnictwie. Kim my jesteśmy wobec siebie, że nie stać nas na odrobinę empatii. Czy przymusowy, ustawowy nakaz opieki nad dzieckiem chorym na cukrzycę w placówkach edukacyjnych coś zmieni, jeżeli dobrowolnie nikt sie do tego nie kwapi ? Czy musimy walczyć artykułami, paragrafami czy punktami ustaw i rozporządzeń, żeby ktoś na nas spojrzał ?
Ten obywatel, który jest dzisiaj dzieckiem, będzie dla nas jutro filarem narodu , może być też jego obciążeniem ale tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją będziemy go dzisiaj dyskryminować i na nim oszczędzać.
Dziecko chore na cukrzycę typu 1 nie jest odpadem produkcyjnym czegoś tam, tylko żywym człowiekiem, młodym człowiekiem o którego Państwo Polskie tak „walczy” .
Tej nieuleczalnej choroby nie nabył na wniosek i nie stał po nią w kolejce.
Pokornie ją znosi a my, obywatele RP, Decydenci i wszyscy od których zależy nasze prawo mamy obywatelski obowiązek pomóc tym dzieciom w pokonywaniu trudności życia codziennego, a nie bezmyślnie i celowo stawiać im przeszkody.
Liczę na rozwagę i pozytywne podejście do tego bardzo ważnego problemu społecznego jakim jest cukrzyca typu 1 u dzieci.
Nie chcę porównywać dzieci z porażeniem mózgowym, autyzmem , chorobą aspergera czy niewidome, które posiadają orzeczenia o nauczaniu specjalnym w przygotowanych do tego zadania placówkach, choć czasami uczęszczają do szkął ogólnych z przyznanym i opłaconym asystentem nauczyciela. Mój syn na pozór zdrowy , niestety jest nieuleczalnie chory, ale ze względu na ukrytą niepełnosprawność jest omijany i odsówany od przyznania mu pomocy w nauce podstawowach czynności w jego życi jakimi są przeliczanie dawki insuliny względem uprzednio przygotowanego i zbilansowanego posiłku, wymiany wkłucia, czy podania sobie w odpowiedni sposób leku (insuliny) podtrzymującego go przy życiu. Mój syn ma tylko mnie, nie ma możliwości korzystania z pomocy asystenty czy zwykłej pomocy nauczyciela, ponieważ prawo omineło jego schorzenie. Insulina znajdująca się w nierozsądnych rękach może stać się śmiertelną bronią. Przykładem były liczne próby samobójcze (przedawkowanie insuliny) podejmowane przez dzieci i młodzież szkolną.
Dlaczego uczący się DIABETYK nie ma ustawowo zapewnionej opieki zdrowotnej połąconej z zapewnieniem bezpieczeństwa podczas zajęć szkolnych ? Niejednokrotnie uczeń jest pośrednio lub bezpośrednio zmuszony do zmiany szkoły lub przedszkola ze względu na brak chęci pomocy diabetologicznej.
Dlaczego pytam ?
Wiem , że życie mojego dziecka nie jest łatwe i lekki. Tak, nikt nie mówił że życie bedzie łatwe, ale nikt też nie mówił, że trzeba mojemu i innym chorym na cukrzyce typu 1 dzieciom to życie dla swojego własnego spokoju utrudniać. Ja jako matka walczę w dzień i w nocy o to, by moje dziecko mogło w miare możliwości tak jak inne zdrowe dzieci beztrosko żyć. Pozostawiając syna bez opieki, jest on narażony na uszczerbek na zdrowiu lub nawet na utratę życia. Ten sam stan rzeczy dotyczy każdego, kto przejmuje odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa mojemu dziecku, co wyraźnie ujęte jest w ustawie o szkolnictwie. Kim my jesteśmy wobec siebie, że nie stać nas na odrobinę empatii. Czy przymusowy, ustawowy nakaz opieki nad dzieckiem chorym na cukrzycę w placówkach edukacyjnych coś zmieni, jeżeli dobrowolnie nikt sie do tego nie kwapi ? Czy musimy walczyć artykułami, paragrafami czy punktami ustaw i rozporządzeń, żeby ktoś na nas spojrzał ?
Ten obywatel, który jest dzisiaj dzieckiem, będzie dla nas jutro filarem narodu , może być też jego obciążeniem ale tylko wtedy, kiedy świadomie i z premedytacją będziemy go dzisiaj dyskryminować i na nim oszczędzać.
Dziecko chore na cukrzycę typu 1 nie jest odpadem produkcyjnym czegoś tam, tylko żywym człowiekiem, młodym człowiekiem o którego Państwo Polskie tak „walczy” .
Tej nieuleczalnej choroby nie nabył na wniosek i nie stał po nią w kolejce.
Pokornie ją znosi a my, obywatele RP, Decydenci i wszyscy od których zależy nasze prawo mamy obywatelski obowiązek pomóc tym dzieciom w pokonywaniu trudności życia codziennego, a nie bezmyślnie i celowo stawiać im przeszkody.
Liczę na rozwagę i pozytywne podejście do tego bardzo ważnego problemu społecznego jakim jest cukrzyca typu 1 u dzieci.
(wstawione za zgodą autorki listu)