sobota, 29 lipca 2017

wtorek, 25 lipca 2017

O Cukrzycy Typu 1 u dzieci w SEJMIE RP

 
 
Mówi się o niezakaźnej epidemii XXI wieku, mówi się o nieuleczalnej chorobie,
ale czy każdy kto o cukrzycy typu 1 mówi wie czym jest ta cieżka choroba ?

W Sejmie RP zostala ona przedstawiona bez kolorowania.
Prawda, którą z braku wiedzy się omija.
Rzeczywistość tysięcy polskich rodzin.

Proszę posłuchać ze zrozumieniem.


środa, 12 lipca 2017

Nieuleczalnie chore dziecko zdyskwalifikowane przez niepubliczne przedszkole prowadzone przez zakonnice.


Słowo wstępu.

Tekst jest oparty na faktach autentycznych i za zezwoleniem rodziców wstawiony tutaj.Dla zrozumienia intencji przekazu chcę podkreślić, że nie chodzi tutaj o walkę z Kościołem, tylko i przedstawienie patologii na jaką napotykają i z jaką muszą się mierzyć dzieci chore na cukrzycę i ich rodzice. To nie jest odosobniony przypadek, niestety ale można zauważyć podobne incydenty, które pozostają z różnych powodów nieprzedstawione. Osoby chcące skomentować tę żywą historie, proszę o kulturę wypowiedzi.


Przedszkole na pozór jak każde inne. Widać w nim tylko małe szczegóły, część pań chodzi w klasztornych habitach, modlitwa przeplatana zajęciami i dobry duch chrześcijański towarzyszący im w zabawie. Jesteśmy w Warszawie w środku Europy w XXI wieku w rozwiniętym, cywilizowanym Państwie Prawa. Julia (5 lat) przed dwoma laty zaczęła uczęszczać do przedszkola prowadzonego przez Siostry Służebniczki Starowiejskie NMP NP, ponieważ jej starsza siostra też tam chodziła, a jedną z myśli przewodnich tego przedszkola jest wychowanie rodzeństwa w jednym duchu wiary.
Wszystko układało się pięknie. Dziecko było zadowolone, ogólnie lubiane i kochane przez personel, rodzice bardzo zaangażowani w życie przedszkola i kościoła. Kliniczna diagnoza, która padła w czasie minionych świąt Bożego Narodzenia, spowodowała swoiste trzęsienie ziemi.
U Julii zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Choroba ta należy do grupy autoimmunologicznych, a pacjent jest całkowicie zależny od insuliny. Ten typ 1 cukrzycy nie ma nic wspólnego z nieodpowiednią dietą, brakiem ruchu czy nadwagą. Na cukrzycę typu 1 chorują dzieci od wieku niemowlęcego począwszy i ta niepełnosprawność może dotknąć każdego, niezależnie od wiary czy statusu społecznego.
Rodzice nie mieli innego wyboru, tylko szybko się otrząsnąć, przeszkolić, nauczyć podstaw choroby i z nią żyć.
Niestety po przeszkoleniu personelu przedszkola w kierunku pomocy diabetologicznej, Julia rozbiła się o mur niechęci i mimo swojego młodego wieku, dostała krzyż od Boga, w postaci nieuleczalnej choroby, a Jego służebnice na ziemi zdyskwalifikowały ją i pełne arogancji wobec rodziców, wyrzuciły z przedszkola. Nagle zaniknął duch chrześcijańskiego wychowania rodzeństwa, zamazane zostały wskazówki założyciela zgromadzenia bł. Ojca Bojanowskiego, a miłość do bliźniego straciła znaczenie. Dlaczego? Bezwzględne posłuszeństwo przełożonym zgromadzenia ubezwłasnowolniło podrzędne siostry zakonne i pracujące w przedszkolu osoby świeckie, które najwidoczniej nie mogą mieć własnego zdania, a jedynie mogą powtarzać niezrozumiałe stanowisko władz zgromadzenia?
Niewiele trzeba, by pomóc dziecku z cukrzycą typu 1 w jego codziennym życiu w placówkach edukacyjnych. Wystarczy chcieć zrozumieć chorobę, dbać o równowagę między dawką insuliny doposiłkowej względem spożywanego posiłku, sprawdzać zmienne stany glikemii i reagować przy spadkach cukru dosłodzeniem, a przy jego wzrostach, korekcyjną dawką insuliny albo wysiłkiem fizycznym. Julia posiada ciągły monitoring glikemii, który w połączeniu z dodatkowym programem pozwala na odczyt glikemii za pomocą telefonu komórkowego. Pomiary z kropli krwi metodą tradycyjną w przypadku Julii robione są sporadycznie, najczęściej przy nagłych spadkach lub wzrostach poziomu cukru.
Przestarzałe prawo nikogo wyraźnie nie obliguje do opieki nad dzieckiem z cukrzycą typu 1. Dziecko takie ze względu na niewidoczną niepełnosprawność ogólnie uważane jest za „zdrowe” i samowystarczalne. Niestety, jest to wrażenie złudne, bowiem dziecko jest zależne od pomocy swojego otoczenia.

Tak niewiele trzeba, żeby pomóc dziecku choremu na
cukrzycę typu 1.

Tak niewiele też trzeba, by dziecko takie napiętnować, odrzucić i narazić w jego młodym wieku na dodatkowy, niepotrzebny uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym.

W imię czego? W imię własnej wygody... 

Żadna osoba duchowna żyjąca w czystości i celibacie, nie mająca nic wspólnego z macierzyństwem, nigdy nie będzie w stanie odczuć poniżenia, jakim poczęstowani zostali rodzice Julii.